O trudnej sytuacji kadrowej Straży Miejskiej w Kościanie, podejmowanych interwencjach, planach rozbudowy miejskiego monitoringu oraz radach na wakacje rozmawiamy z komendantem Maciejem Szymczakiem.
- Jeszcze nigdy w historii kościańska Straż Miejska nie funkcjonowała z tak niskim stanem osobowym. Jak to wpływa na codzienną służbę?
- To rzeczywiście trudna sytuacja. Przy obecnym składzie naszym priorytetem są przede wszystkim zgłoszenia od mieszkańców, natomiast mamy ograniczone możliwości działań prewencyjnych, co przekłada się na mniejszą liczbę patroli. Obecnie w Straży Miejskiej w Kościanie pracuje pięć osób – trzech strażników, komendant i jeden pracownik administracyjny. To najniższy stan w historii naszej jednostki. Nawet w momencie powoływania Straży Miejskiej w Kościanie liczebność była wyższa. W szczytowym okresie nasza formacja liczyła 11 osób, co pozwalało nam pełnić służbę również w nocy. Teraz każda absencja – spowodowana chorobą czy urlopem – znacząco ogranicza nasze możliwości. Bywa, że na popołudniowej zmianie żaden strażnik nie pełni służby. W tym czasie notujemy wiele nieodebranych połączeń telefonicznych – to interwencje, które mogłyby być podjęte, gdybyśmy dysponowali większą liczbą funkcjonariuszy. Kolejnym problemem są patrole uliczne prowadzone często w pojedynkę. Proszę wyobrazić sobie interwencję wobec agresywnej grupy spożywającej alkohol. Strażnik powinien wtedy mieć wsparcie kolegi, który w razie potrzeby udzieli pomocy lub wezwie dodatkowy patrol. Pomimo tych trudności tworzymy zgrany zespół, choć nie ukrywam, że przydałoby się nam jeszcze dwóch strażników.
- Z jakimi problemami najczęściej zwracają się mieszkańcy? Ile interwencji podjęto na podstawie ich zgłoszeń?
- Do końca maja w tym roku odnotowaliśmy 113 interwencji zgłoszonych przez mieszkańców. Moim zdaniem to niewiele, ale statystyki te są niemiarodajne ze względu na nasz obecny stan osobowy. Najwięcej zgłoszeń dotyczyło nieprawidłowego parkowania i zastawiania wyjazdów z posesji. Mieszkańcy skarżyli się też na zakłócanie porządku i spokoju. Łącznie, wraz z interwencjami zgłoszonymi przez mieszkańców, podjęliśmy 290 czynności, z czego aż 170 dotyczyło wykroczeń przeciw bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji. Najwięcej takich przewinień odnotowujemy na ul. Wyszyńskiego, w związku z trwającą tam budową Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego – samochody parkujące na zakazach utrudniają wjazd i wyjazd ciężarówkom. Kierowcy często tłumaczą się, że zatrzymali się tam „tylko na chwilę”. Jeśli chodzi o łamanie zakazu ruchu i postoju, od lat przoduje ul. Szewska. O naszej trudnej sytuacji kadrowej świadczy także niewielka liczba interwencji dotyczących spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Przez trzy miesiące, z powodu absencji jednego strażnika, miasto patrolowało tylko dwóch funkcjonariuszy. Tradycyjnie w ramach akcji „Porządek” pilnowaliśmy też czystości w mieście. Dzięki naszej interwencji deweloper uprzątnął teren przy ul. Nacławskiej, gdzie zaczęły bawić się dzieci. Przeprowadziliśmy również 51 kontroli palenisk, ujawniając 17 nieprawidłowości.
- Co z wykroczeniami popełnianymi przez pieszych i rowerzystów, zwłaszcza w centrum?
- W poprzednich latach najwięcej niebezpiecznych sytuacji na al. Kościuszki powodowali piesi przechodzący przez jezdnię między przejściami dla pieszych. Teraz widać tu wyraźną poprawę. Mniej wykroczeń popełniają też rowerzyści. Za to coraz więcej problemów przysparzają osoby poruszające się na hulajnogach. Dlatego apeluję o rozwagę, wolniejszą jazdę wśród pieszych i używanie kasków ochronnych. Choć nie są obowiązkowe, mogą uratować zdrowie i życie. W ostatnim czasie mieliśmy dwa groźne zdarzenia z udziałem użytkowników hulajnóg – na ul. Bączkowskiego, w pobliżu stadionu oraz na al. Kościuszki, w okolicach urzędu miasta.
- Ile kamer funkcjonuje obecnie w ramach miejskiego monitoringu i jak ocenia Pan jego skuteczność?
- Aktualnie sieć monitoringu obejmuje 53 kamery. W rejonach objętych ich zasięgiem wyraźnie zmniejszyła się liczba wybryków chuligańskich, kradzieży i aktów wandalizmu. Kamery wielokrotnie pomogły nam w identyfikacji sprawców. Przykładowo w kwietniu dzięki monitoringowi ustaliliśmy kilku sprawców, którzy zerwali kilka wielkanocnych pisanek z mostów przy ul. Wrocławskiej i Piłsudskiego. Ostatnio dzięki kamerom udało nam się rozwiązać zagadkę, która początkowo wyglądała na akt wandalizmu. Ktoś dwukrotnie rozgrzebał ziemię i zrzucił kwiat z donicy przy ul. Strzeleckiej. Po przeanalizowaniu nagrań okazało się, że sprawcą był... duży ptak z rodziny krukowatych, który upodobał sobie akurat tę donicę.
- Nie wszystkie miejsca w mieście są jednak monitorowane. Dotyczy to choćby parkingu przy dworcu kolejowym.
- Zgadza się. Parking przy dworcu kolejowym, gdzie znajduje się także wiata rowerowa, wbrew powszechnej opinii nie należy do miasta, lecz do spółki kolejowej. Niestety, mimo zainstalowanych na dworcu kamer, ten konkretny teren nie jest objęty monitoringiem. Szkoda, bo co jakiś czas dochodzi tam do kradzieży. Dwa lata temu kontaktowałem się w tej sprawie z przedstawicielami spółki, proponując montaż pięciu kamer na latarniach oświetlających parking. Odpowiedziano mi, że póki co jest to niemożliwe ze względu na konieczność utrzymania trwałości projektu związanego z modernizacją linii kolejowej.
- Czy w najbliższym czasie planowana jest rozbudowa miejskiego monitoringu?
- Jest na to duża szansa. Władze miasta rozważają instalację nowych kamer odczytujących tablice rejestracyjne na drogach wyjazdowych z Kościana. Podobne rozwiązania doskonale sprawdziły się w Śremie. Myślimy także o zamontowaniu dodatkowych kamer w samym mieście. Zanim jednak będzie to możliwe, konieczny jest zakup nowego rejestratora, który pozwoli podłączyć kolejne urządzenia i wydłuży czas przechowywania nagrań. Zgodnie z obowiązującymi przepisami zapisy z monitoringu mogą być przechowywane od 20 do 60 dni od daty rejestracji. U nas, z uwagi na ograniczoną pojemność dysków twardych, jest to obecnie 37 dni. Chcielibyśmy wydłużyć ten okres do maksymalnych 60 dni.
- Strażnicy znajdują też czas na działania edukacyjne w kościańskich przedszkolach.
- To prawda. Spotkania z przedszkolakami sprawiają mi ogromną radość. Pod koniec roku szkolnego na zaproszenie Samorządowego Przedszkola nr 3 przy ul. Moniuszki przez dwa dni prowadziłem prelekcje o bezpiecznych wakacjach. Jesienią planujemy kolejne spotkania, tym razem z wykorzystaniem dużej planszy edukacyjnej, która przedstawia zasady ruchu drogowego. Jest przy tym dużo zabawy. Dzieci przebierają się wtedy w samochody i znaki drogowe, zapalają zielone światło, ucząc się w praktyce jak bezpiecznie przechodzić przez ulicę. Często podczas takich zajęć przywołuję prawdziwe zdarzenia z naszego miasta – opowieści o tym, jak kask uratował komuś zdrowie, działają na wyobraźnię o wiele mocniej niż teoria.
- Na koniec – kilka rad na wakacje, nie tylko dla najmłodszych. Jak zadbać o bezpieczeństwo swoje i bliskich?
- Najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Kąpiąc się, wybierajmy miejsca strzeżone. Unikajmy długiego przebywania na słońcu i zawsze miejmy przy sobie wodę. Podczas wycieczek rowerowych zakładajmy kaski i elementy odblaskowe, by być dobrze widocznym. W zatłoczonych miejscach uważajmy na kieszonkowców, nie nośmy pieniędzy na wierzchu, a telefonu w tylnej kieszeni. Pamiętajmy też o dokumentach i bagażach. Ostatnio pewna pani, wyjeżdżając pociągiem nad morze, zostawiła na peronie torbę z dokumentami. Na szczęście, gdy zadzwoniła do nas, torba wciąż tam była i udało się ją zwrócić rodzinie. Przypominam także, by zabezpieczyć dom przed wyjazdem i nie chwalić się zdjęciami z wakacji w trakcie ich trwania – to gotowe zaproszenie dla złodziei.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz