Zamknij

Karol Flak i Jakub Szwarc: muzyczni pasjonaci

09:00, 06.07.2024 Milena Waldowska Aktualizacja: 12:14, 30.07.2024
Skomentuj

Obaj są kościaniakami. Chociaż dzieli ich różnica pokoleń, łączy miłość do muzyki, a także chęć robienia fajnych rzeczy w swoim rodzinnym mieście. Karol Flak i Jakub Szwarc to entuzjaści, którzy działając wspólnie zaledwie od pół roku, zorganizowali już kilkanaście koncertów w Kościanie. A zapowiadają kolejne.

- Jak zawiązała się Wasza muzyczna współpraca?
- Kuba:
By opowiedzieć o jej początkach, tak naprawdę trzeba się cofnąć wstecz osiem lat. Karol zaczął wówczas organizować koncerty w formule „Gramy w mieście”, a odbywały się one u niego w szklarni. Zaprosił mnie na jeden z nich wraz z zespołem Smutne Piosenki, z którym wtedy grałem i intensywnie pracowałem. Tak się poznaliśmy. Potem ja skończyłem studia muzyczne i przeprowadziłem się do Warszawy. Widać musiałem wyjechać do oddalonego o ponad 300 km innego miasta, by wpaść na pomysł otwarcia szkoły muzycznej w Kościanie. Założyłem Kopalnię Talentów we wrześniu ubiegłego roku, a w styczniu zorganizowałem pierwsze wydarzenie. Był to wykład o historii jazzu. Jako prelegenta zaprosiłem Patryka Piłasiewicza. To kontrabasista, dyrygent, profesor historii muzyki. Miałem jednak problem z organizacją miejsca na to spotkanie. I wtedy pojawiła się Joanna Albińska, która od razu wsparła projekt i ponownie nas z Karolem połączyła. Karol z kolei poznał mnie z Beatą Michalik, która prowadzi Fit Cake. Zgodziła się na przeprowadzenie wykładu w swojej kawiarni. To był pierwszy zapalnik do naszej dalszej współpracy.
- Karol: Faktycznie, świetnie to spotkanie wyszło. Każdy z nas włożył w to wydarzenie coś od siebie. Pojawił się pomysł ustawienia gramofonu i puszczania winyli. Dzięki temu było dynamicznie. No a później zaczęły się koncerty. Najpierw pierwszy, potem drugi i tak już poszło. Z kolei dzięki mojej współpracy z Bartkiem Borówką, mamy kontakty do wielu wspaniałych artystów. Borówka Music to taki management muzyczny, który ma pod swoją opieką wielu wykonawców i organizuje koncerty w całej Polsce. Małe i kameralne, jak chociażby te w Fit Cake. A to miejsce szczególnie nas zauroczyło ze względu na świetną akustykę. Ja sam jestem audiofilem i bardzo zwracam na takie rzeczy uwagę.
- Kuba: Złe warunki akustyczne potrafią zepsuć koncert. Nawet najlepszy muzyk nie zabrzmi dobrze, jeśli nie będzie do tego przystosowana sala. Sama kawiarnia Fit Cake nie była wcale tworzona pod koncerty, ale okazało się, że nadaje się do tego świetnie. Ponadto sama właścicielka jest otwarta na pomysły i mamy w niej wsparcie. A nie każdy wcale ma ochotę, żeby odbywały się u niego w lokalu koncerty. Tym bardziej, że wiąże się to z dodatkową pracą, ale już niekoniecznie pieniędzmi. Tu wszyscy działają raczej non profit.

- Koncerty firmowane przez „Gramy w mieście” odbywają się także w innych miejscach.
- Karol:
Szukamy różnych możliwości, czasami przychodzą one do nas same. Drugim takim miejscem, w którym odbyło się kilka naszych przedsięwzięć jest restauracja Czarny Piec, a właściwie jej sala klubowa Pocoolane. Tutaj koncerty mogą odbywać się w klubowym klimacie, a do tego jest bar. To miejsce pojawiło się dzięki Kubie, który wszedł tam z jam session. Czarny Piec mógł udostępnić przy tym salę tylko w środę. A tak się akurat złożyło, że w środy u Kuby w szkole dzień kończą lekcje na saksofonie. Po skończonych zajęciach kilkoro uczniów poszło do Pieca na wspólne granie. Dołączyło także kilka innych osób. Fajnie to wyszło, odbyły się dotychczas dwa takie spotkania. Miejsce się sprawdziło i wkrótce, za zgodą właścicieli, zaczęliśmy tam także organizować koncerty.

- Niedawno odbył się także koncert na przystani KKŻ w Nowym Dębcu. To miejsce z kolei chyba świetnie wpisuje się w wakacyjny klimat.
- Karol:
Tak, a do tego miejsca przyciągnęła nas z kolei magia muzyki. Zaczęło się od tego, że Grzegorz Klimaszyk, który organizuje koncerty na przystani KKŻ, był gościem na jednym z koncertów w Czarnym Piecu. I tam się poznaliśmy. Grzegorz poopowiadał mi trochę o swoich koncertach, które są głównie z gatunku żeglarskich szantów. Przyznał jednak, że dochodzą go głosy ze strony publiczności i klubowiczów, że warto pomyśleć o trochę bardziej zróżnicowanej ofercie. A że nawiązała się między nami nić porozumienia, zaproponowałem koncert zespołu Back To The ‘50s. To miejsce okazało się idealne dla takiej muzyki. Do tego nadarzyła się świetna okazja do nawiązania tematycznie do muzyki pod postacią przejażdżek amerykańskim cabriolettem z 1954 roku. Tutaj z kolei pomógł Kuba, bo okazało się, że ojciec jednego z jego uczniów jest kolekcjonerem starych aut i prowadzi firmę, która wynajmuje je na wesela. Do tego korzystając z możliwości przystani uzupełniliśmy atrakcje o przejazdy motorówką i o strefę kibica. Mając tyle atrakcji, mogliśmy zorganizować imprezę charytatywną dla Basi. Na przystani podczas wakacji odbędą się jeszcze dwa nasze koncerty – 19 lipca wystąpi Hubert Szczęsny, a w sierpniu planujemy jeszcze jeden koncert. Z kolei już 1 września wracamy z koncertem do Fit Cake. Będzie to prawdziwa perełka, czyli Brytyjczyk James Harries.

- Z tego co opowiadacie, planów i pomysłów Wam nie brakuje.
- Kuba:
Myślę, że mamy z Karolem podobny temperament. Pomysły szybko nam wchodzą do głowy i szybko chcemy je zrealizować. Czasem musimy się trochę nawzajem hamować, jak któryś z nas za bardzo odpłynie.
- Karol: Jak tylko otwiera się jakaś możliwość, to zaraz ją wykorzystujemy. Piękne jest to, że cały czas znajdują się wokół ludzie, którzy chcą promować muzę. Tym bardziej, że na rynku jest ciężko. Są zespoły, które się rozpadają, bo po prostu nie mają gdzie grać. Więc potrzeba  impulsu. I my w tym pomagamy. Z drugiej strony publiczność, która przychodzi na organizowane przez nas koncerty może mieć pewność, że dostanie dobrą jakość. My się bardzo angażujemy, ale też artyści, którzy u nas grają. W świecie muzyków funkcjonuje określenie, że się gra „dla joba”, czyli przyjeżdża na koncert, odbębni i odbiera gażę. U nas tak na pewno nie jest. Zarobek jest na dalszym planie, a zarówno po stronie artystów, jak i publiczności jest ogromne zaangażowanie.
- Kuba: Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że tymi kilkunastoma już zorganizowanymi wydarzeniami pokazujemy, że w Kościanie może się dziać wiele. Bo często słyszałem slogan, że tutaj nic się nie dzieje. Udowadniamy, że to jest nieprawda. Tylko nie wszyscy jeszcze może się o tym dowiedzieli. A jakość artystów, którzy przyjeżdżają, jest bardzo wysoka. Przy tym oferta jest różnorodna, więc każdy może wybrać propozycję dla siebie. W tym także młodzież. Chociażby ostatni koncert Agaty Radziszewskiej był przykładem oferty dla młodych osób, a myślę o większej liczbie takich wydarzeń.

- Bilety na koncerty tanie jednak nie są…
- Kuba: Zgodzę się, że cena 70-80 zł nie jest niska. Ale są to koncerty sprzedawane przez platformę, od początku do końca zalegalizowane. Jest więc prowizja ze sprzedaży, umowa o dzieło z artystą, która jest opodatkowana. Do tego dbając o jakość, musimy wynajmować niezawodne nagłośnienie, niekiedy także realizatora dźwięku. To wszystko oznacza koszty. Tylko z drugiej strony czy te 70 zł za koncert w obecnych czasach to jest tak dużo? W restauracji wydajemy więcej za jeden posiłek.  A taki koncert nie jest jak zjedzony obiad, ale potrafi natchnąć człowieka i pozostawia emocje na długo.
- Karol: To już wiedzą osoby, które miały okazję być na koncertach. Jakość przeżyć jest nieoceniona. Chociażby na jazzowym koncercie Iuri Gaspara jeden ze słuchaczy, którym był pewien starszy pan, opowiadał mi jak z uchem przy odbiorniku słuchał za młodu Radia Luxemburg, a były to początki jazzu w Polsce. I teraz jest szczęśliwy, że dzieci przywiozły go na taki koncert w Kościanie. A obok siedział mały chłopiec, na około 10 lat. Wysłuchał z zainteresowaniem 1,5-godzinnego koncertu. Więc nie ma co mówić, że to drogo. To jest po prostu przeżywanie emocji, które jest bezcenne.
- Kuba: Zapraszamy po prostu na nasze koncerty. Wówczas każdy najlepiej się przekona, czy warto.

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

(Milena Waldowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%