I tak z uwagi na duża liczbę chętnych czwartkowa gra 18 lipca rozpoczęła się już o 8.30, a nie jak wcześniej planowano, o godz. 10.00. Na uczestników czekały 3 zadania w pokojach zagadek przygotowanych w namiotach oraz 3 misje w terenie. Czas na wykonanie wszystkich zadań wynosił 1,5 godziny.
- To nie są wyścigi, nie przyznajemy miejsc, więc każda grupa mierzy się z zadaniami we własnym tempie i dla siebie - mówi Dariusz Kram, dyrektor Muzeum. - Najważniejsze, że pogoda dopisała, a dzieciaki dobrze się bawią.
Zawodnicy, by wykonać misje wymyślone przez pracowników Muzeum, a także "szalonego laboranta" z Wodociągów Kościańskich, musieli m.in. wykorzystać kompas i stare mapy, posłużyć się nawigacją GPS czy też wykrywaczem metali.
- Najtrudniejsze dla nas było zdanie z kompasem, ale dałyśmy radę. Najwięcej frajdy sprawiło nam z kolei wydostanie się z zamkniętych pomieszczeń - mówi Ulka Gabryelczyk, która wraz z dwiema koleżankami - Asią Sardecką i Marią Albińską wzięły udział w grze.
Z uwagi na duże zainteresowanie wydarzeniem, Muzeum zapowiada zorganizowanie podobnego jeszcze podczas obecnych wakacji.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz