Państwo Teresa i Lechosław Ratajczak świętują 60 rocznicę ślubu. Z tej okazji spotkali się u burmistrza Kościana Sławomira Kaczmarka, który złożył jubilatom gratulacje i życzenia.
Małżonkowie świętujący diamentowe gody ślub wzięli w październiku 1964 roku, po kilku miesiącach znajomości. Doczekali się dwóch córek, sześcioro wnucząt i siedmioro prawnuków.
Do Urzędu Miejskiego przybyli ze swoją wnuczką Moniką. Burmistrz wręczył jubilatom upominki oraz kwiaty, a także gratulacje i życzenia. Były wspólne fotografie, w tym także przy choince dla podkreślenia świątecznej atmosfery spotkania. Potem kawa i ciasto oraz sympatyczne rozmowy.
[FOTORELACJA]3244[/FOTORELACJA]
Pani Teresa, wówczas o nazwisku Biała, swojego przyszłego męża poznała na zabawie w Starym Bojanowie. Mieszkała w Sierpowie (gmina Śmigiel) i po raz pierwszy wybrała się na potańcówkę do innej wioski. – Pierwsze słowa, jakie usłyszałam od nieznajomego wtedy chłopaka były: „Czemu pani nie tańczy?”. A ja odpowiedziałam: „Bo nie mam z kim”. Do dzisiaj pamiętam te słowa i nigdy ich nie zapomnę. Zaczęliśmy tańczyć i tak zaczęła się ta nasza przygoda – mówi Teresa Ratajczak.
Zabawa była w marcu, a tymczasem młodzi już po 7 miesiącach wzięli ślub. Pan Lechosław miał wówczas 23 lata, a pani Teresa 18. Jej małżonek pochodzi z Czacza, ale gdy się poznali mieszkał już w Kościanie. Początkowo mieszkali z rodzicami pana Lechosława, a później przeprowadzili się do bloków i tak już zostało do dziś.
Oboje zgodnie mówią, że przez te wszystkie lata stanowili dla siebie wzajemnie duże wsparcie. Wszystkie kłopoty przezwyciężali razem. Cichych dni nie miewali, bo nieporozumienia woleli rozwiązywać od razu.
Małżonkowie dziś w świetnej kondycji, chociaż kłopoty zdrowotne też ich nie omijały. – Dziadek jeszcze prowadzi samochód i jeździ rowerem – mówi wnuczka Monika. – Stanowią dużą pomoc na co dzień dla naszych dzieci. Jak jest taka potrzeba, to dziadek odbierze je ze szkoły czy z przedszkola i spędzają u dziadków czas. Zawsze możemy na nich liczyć.
Pani Teresa odpowiada, że wnuki także są dla nich bardzo pomocne. Jeśli jest taka potrzeba, to umówią wizytę u lekarza, czy gdziekolwiek potrzebują. Rodzina zatem mocno wspiera się nawzajem.
Panie Monika i Teresa zgodnie mówią, że ich dziadek i małżonek słynie z poczucia humoru. Bardzo lubi żartować. Jest niezwykle pogodny i o spokojnym usposobieniu. – Czuję się spełniona w życiu. Cieszę się, że doczekałam się wnuków i prawnuków. To mnie bardzo cieszy. A mąż jest kochany – zapewnia jubilatka.
Pan Lechosław o uczuciach mówi mniej, jak to mężczyzna. Podczas spotkania szybko wdał się w dyskusję na różne tematy z burmistrzem. Wspominał między innymi czasy swojej pracy. A pracował w zakładach Cegielskiego, w związku z czym przez przeszło 30 lat dojeżdżał do Poznania. Pani Teresa natomiast przez 13 lat zajmowała się chałupnictwem. Szyła pióropusze dla firmy z Puszczykowa, która już dziś nie istnieje. Później udało jej się znaleźć pracę w zakładach tytoniowych w Kościanie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz