W sobotę Gorzelnia w Turwi wraz z Muzeum Gorzelnictwa zaprosiła chętnych do zwiedzania tego unikatowego w naszym powiecie miejsca. Choć wydarzenie organizowane jest co roku, niezmiennie cieszy się ogromną popularnością.
Organizatorzy dali chętnym możliwość zwiedzania o trzech różnych porach. Na godz. 17.00 stawiło się mnóstwo osób w różnym wieku, w tym także kilkoro dzieci. Po fabryce wódki gości oprowadzał jej kierownik, Grzegorz Konieczny. Ze szczegółami opowiadał krok po kroku o procesie produkcji. Prezentacja była żywa i dowcipna, a momentami przeradzała się w dialog ze słuchaczami.
Gorzelnia w Turwi jest unikatem, gdyż nieprzerwanie działa od ponad 100 lat. – Dzisiaj aktualnie na gorzelni pracują trzy osoby. Przy tej produkcji przerabiamy dziennie 16 ton ziemniaków. W tygodniu robi się tego 80 ton, na miesiąc 320 ton ziemniaków. Założyliśmy Stowarzyszenie Przyjaciół Gorzelni Turew do którego należy obecnie 89 członków. Od 2004 roku tworzymy także Muzeum Gorzelnictwa – opowiadał Grzegorz Konieczny.
Podczas zwiedzania można było także wszędzie zajrzeć, w tym m.in. do kadzi zaciernej i drożdżowej. Niektórzy nie tylko zaglądali do środka, ale też wąchali specyficzny zapach. Dużą ciekawostką był także pokaz pracy wraz z uruchomieniem czynnej i napędzanej za pomocą pary Pompy Worthingtona.
[FOTORELACJA]1775[/FOTORELACJA]
W opowieści przewodnika nie zabrakło kilku ciekawych historii i anegdot. – Przez ponad 12 lat Gorzelnia Turew robiła surówkę dla Wyborowej. To droga wódka, bo butelka 0,7 l kosztuje w granicach 130-140 zł. Gdy już związaliśmy się z Wyborową, to przedstawiciele firmy zaczęli przywozić do Turwi wycieczki z całego świata – wspominał Grzegorz Konieczny. – Pierwsza grupa przyleciała ze Stanów Zjednoczonych. Mieliśmy następnie gości z Brazylii, Wenezueli, Hongkongu i Japonii. Odwiedzały nas też wycieczki z Korei, Urugwaju, Chile, Hondurasu i Meksyku. Państw europejskich nawet nie wymieniam bo praktycznie wizytowali nas goście ze wszystkich krajów Starego Kontynentu i byłego ZSRR. Były to przeważnie kilkudziesięcioosobowe wycieczki, reprezentujące różny przekrój społeczeństwa, który w danym kraju miał wypromować polską wódkę. Gorzelnie w Turwi odwiedzały też różne znane osobistości, m.in. prezydent Bronisław Komorowski.
Współpraca ze znanym producentem wódki wprawdzie się zakończyła, ale kontakty pozostały. Firma nadal przysyła międzynarodowe wycieczki do małej Turwi. A goście zza granicy są pod wrażeniem procesu produkcyjnego opierającego się na tym z końca XIX wieku i w ogóle nie skomputeryzowanego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz