Burmistrz Kościana wraz z urzędnikami spotkał się z mieszkańcami w Kościańskim Ośrodku Kultury, by odpowiedzieć na nurtujące ich kwestie i wątpliwości związane z remontem Rynku. Spotkanie trwało blisko trzy godziny, a mieszkańcy i przedsiębiorcy poruszyli podczas niego mnóstwo tematów.
Do KOK-u przybyło około 50 osób. Byli to nie tylko przedsiębiorcy z okolic Rynku i Wrocławskiej, ale również mieszkańcy zainteresowani tematem. Obecni byli także radni, ale przeważali ci z opozycji. Frekwencja była na tyle duża, że zrezygnowano z małej sali klubowej, gdzie pierwotnie miało odbyć się spotkanie, a zgromadzonych zaproszono do sali widowiskowej. Ze strony Urzędu Miasta obecni byli, poza burmistrzem Piotrem Ruszkiewiczem i jego zastępcą Przemysławem Korbikiem, Mikołaj Grabowski oraz Paweł Sałacki. Pierwszy jest nowym naczelnikiem Wydziału Infrastruktury i Rozwoju Miasta, który objął to stanowisko po odejściu z Urzędu Kingi Czarneckiej. Drugi jest odpowiedzialny za promocję Rynku i ul. Wrocławskiej w ramach kierowanego przez siebie Centrum Promocji Regionu utworzonego w lipcu ubiegłego roku. Oprócz tego prowadzi prywatny portal internetowy koscian.net. Na spotkaniu występował natomiast w roli rzecznika burmistrza.
Po frekwencji oraz ilości poruszanych kwestii i zadawanych pytań, zdecydowanie widać, że spotkanie było bardzo potrzebne. Dziwi zatem fakt, że zorganizowano je dopiero po dwóch latach od rozpoczęcia remontu i naciskach przedsiębiorców w tej kwestii. Dodajmy, że choć na sali znalazły się transparenty z napisami skierowanymi przeciw burmistrzowi typu "Mamy dość", "Miasto umiera. Co Pan na to?!", dyskusja miała merytoryczny przebieg i padło podczas niej wiele cennych uwag i spostrzeżeń.
Spotkanie rozpoczęło się od słów wstępu wygłoszonych przez burmistrza, a następnie Pawła Sałackiego, który przypomniał historię dotyczącą przedłużającego się remontu. W dalszej kolejności głos zabrał Mikołaj Grabowski, który opowiedział o szczegółach technicznych przeprowadzonego remontu oraz o wprowadzonej nowej organizacji ruchu. To właśnie grudniowa zmiana organizacji ruchu polegająca na jego ograniczeniu na ul. Kościelnej, Szpitalnej i Masztalerza była przedmiotem protestu przedsiębiorców.
Zmiany organizacji ruchu
– Organizacja ruchu, która dzisiaj obowiązuje została wprowadzona, gdyż Polskie Surowce Skalne przeprowadzające remont wprowadziły tymczasową organizację, ale straciła ona już swoją ważność. Konieczne było wykonanie nowej – tłumaczył Mikołaj Grabowski. - Jej zamierzeniem było to, by przejazd samochodów osobowych odbywał się jak najbardziej płynnie. Z kolei od mieszkańców ul. Masztalerza wpłynęło pismo z prośbą o ograniczenie ruchu na tej ulicy. Znak zakazu, który obowiązuje obecnie na wjeździe w ul. Kościelną jest uzupełniony poniżej napisem "nie dotyczy dojazdu do posesji". Pozostawiam już Państwa interpretacji co oznacza to sformułowanie. Zauważamy jednak, że w ostatnich dniach miejsca postojowe w ciągu ul. Kościelnej miały pełną obsadę. Tak więc znak być może wprowadza użytkowników drogi w małe zakłopotanie, ale dla mieszkańców i tym samym państwa klientów jest to już na tyle zrozumiały, że ten dojazd cały czas odbywa się do państwa punktów.
Uwagi w tej kwestii miał radny Marcin Betlej. – Kierowcy się raczej nie skarżyli na płynność ruchu. Tam nie ma jakiegoś wielkiego ruchu i nie było potrzeby zmiany. A jeśli chodzi o wniosek mieszkańców ul. Masztalerza, było raptem pięć podpisów. Czy miały one zatem aż taką siłę przebicia, że zdecydowano się zmienić organizację? – dociekał radny Betlej.
Na to pytanie odpowiedział jeden z mieszkańców ulicy Masztalerza. – Podpisów jest pięć, bo tyle jest posesji na naszej ulicy i każdy jej właściciel się podpisał. Natomiast przez dwa lata obowiązującego wcześniej ruchu przez naszą ulicę nie przejeżdżało wcale kilka samochodów, tylko około tysiąca dziennie. To przyczyniło się do rozjechania i zdewastowania tej ulicy. Niszczy się nie tylko infrastruktura, ale również własność prywatna. Przy niepogodzie błoto spada na nasze okna – mówił Roman Ratajczak. Zwrócił także uwagę na postawiony znak na terenie szpitala, nakazujący po wyjeździe jazdę na wprost Szpitalną i dalej Mastalerza, zamiast skrętu w ul. Wodną.
Zastrzeżenia do projektu Rynku
Sporo uwag obecni na sali mieli do samego projektu Rynku. Dyskusję na ten temat rozpoczął właściciel apteki Tadeusz Gryszczyński. Pozwolił sobie najpierw jednak na inny komentarz – Przez dwa lata nikt nie chciał z nami rozmawiać. Mieliśmy poczucie, że nikt się Rynkiem i ul. Wrocławską nie interesował. I dopiero teraz, kiedy spotkaliśmy się w styczniu, pan burmistrz zechciał z nami porozmawiać – stwierdził Gryszczyński. Podkreślił, że aby spotkanie przebiegało sprawnie, to o będzie zadawał wcześniej przygotowane pytania w imieniu około 30 przedsiębiorców. W pierwszym z nich chciał wiedzieć, czy był przygotowany przetarg na projekt Rynku. W odpowiedzi usłyszał od naczelnika Wydziału Infrastruktury, że przetarg nie został przeprowadzony, gdyż kwota 140 tys. zł, za którą został on wykonany, nie wymagała przeprowadzenia przetargu. Przedsiębiorca zwrócił jednak uwagę, że nie było także konkursu na wybór projektanta ani konsultacji społecznych w tej kwestii.
– Prowadzę biuro projektowe w Kościanie. Zapoznałam się z tym projektem, chociaż szkoda że tak późno został on udostępniony. I powiem, że ten projekt nie powala - oświadczyła mieszkanka Ewa Teślak. – Nie było faktycznie konsultacji czy głosowania, co odbywa się w innych miastach. Wybrano firmę z Wrocławia, a mamy bardzo dobrych architektów na miejscu. Zdecydowano przykładowo o posadzeniu koszczki jako nawiązującej do nazwy Kościana, ale to przecież skrzyp polny. Czy naprawdę chcemy mieć rabaty ze skrzypu? Druga kwestia - lipy holenderskie. Ma być posadzonych 16 lip. Taka lipa w obwodzie dorasta do 2 metrów. A te okręgi, które są zagospodarowane w tej chwili mają niecały metr. Więc za 30 lat będziemy te lipy usuwać, czy też znaleźli pastwo jakiś magiczny sposób na brak ich przyrostu? Nikt już tego dalej nie konsultował, chociaż były kierowane uwagi.
Na brak jakichkolwiek konsultacji na etapie projektu zwróciła też uwagę radna Małgorzata Igłowicz-Betlej, która sama jest architektem. Podkreśliła, co zauważył wcześniej Paweł Sałacki, że projekt został przygotowany w poprzedniej kadencji. Ale radni obecnej kadencji nie uzyskali informacji, na jakich zasadach się to odbyło i kto dokonał wyboru biura. – Padł argument, że w projekcie nie może być więcej zieleni, bo to jest wymóg konserwatorski. Ale to nie jest prawda. Rozmawiałam z konserwatorem w Lesznie, który mówił, że teraz nastąpiło odejście od betonowania rynków.
Małgorzata Igłowicz-Betlej żaliła się również, że radni Kościana nie mają żadnego wpływu na projekty i wizję miasta. W tym przypadku są podejmowane jedno-, dwuosobowe decyzje. Nie ma także architekta miejskiego.
W odpowiedzi na wszystkie powyższe uwagi Mikołaj Grabowski przyznał, że faktycznie wcześniej konsultacji społecznych nie było. Zapewnił jednak, że on teraz jako osoba stojąca na czele kluczowego w mieście wydziału, będzie brał pod rozwagę głosy mieszkańców i jest na nie otwarty na kolejnych etapach realizacji projektu. Z kolei do uwagi radnej Igłowicz-Betlej odnośnie wytycznych konserwatorskich w centrach miast odniósł się Paweł Sałacki. Stwierdził, że faktycznie nie ma już sztywnych reguł w tym zakresie, ale dopiero od roku. Z kolei projekt kościańskiego Rynku był przygotowywany w 2018 roku.
W pierwszej godzinie spotkania do pytań padających z sali nie odnosił się burmistrz Piotr Ruszkiewicz. Spotkanie trwało jeszcze przez dwie godziny, podczas których poruszono kilka innych kwestii.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz