Pracownicy, którzy odmówili dalszej pracy pochodzili z kilku krajów afrykańskich, a do Polski przyjechali na studia. Poza nauką podjęli zatrudnienie w fabryce Spa Food w Śmiglu. Zatrudnieni zostali przez agencję pracy tymczasowej.
- 11 marca otrzymaliśmy informację o próbie eksmisji 30 pracowników pochodzących z Afryki, zatrudnionych w fabryce Spa Food w Śmiglu pod Poznaniem, przez agencję pracy tymczasowej. Osoby pochodzące z Rwandy, Kenii, Etiopii i innych krajów afrykańskich, pracowały od lutego na umowach zlecenia w fabryce przy produkcji szaszłyków. Po tym, jak w marcu nie otrzymały pensji, odmówiły dalszej pracy. Wszyscy przyjechali do Polski jako studenci prywatnych uczelni i muszą regularnie opłacać wysokie czesne pod groźbą zawieszenia wiz i deportacji. Agencja jest winna każdemu nawet do kilku tysięcy złotych - informuje Ogólnopolski Związek Pracowniczy Inicjatywa Pracownicza.
W odpowiedzi na protest przedstawiciele agencji pracy nakazali pracownikom natychmiastowe opuszczenie kwater, zapewnianych przez pośrednika. Obie strony sporu wezwały policję.
- Potwierdzam, że funkcjonariusze policji interweniowali na wezwania obu stron. Ponieważ główny spór rozgrywał się między firmą zatrudniającą, zakładem pracy i pracownikami, uznaliśmy, że kwestię rozliczeń powinni rozwiązać między sobą na drodze prawnej. Nasze działania polegały na tym, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obecnym. Skoro pośrednik zapewnił transport w inne miejsce, a większość pracowników dobrowolnie stwierdziła, że opuszczą lokale mieszkalne, to nie można mówić o eksmisji. Ze swojej strony mogę dodać, że poinformowaliśmy Państwową Inspekcję Pracy, aby sprawdziła, czy warunki pracy, które stworzył pracodawca, były zgodne z prawem - powiedział "Gazecie Wyborczej" Radosław Nowak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kościanie, która opisała całą sprawę.
W związku ze zgłoszeniem łamania praw pracowniczych, członkowie Federacji Anarchistycznej związani ze związkiem zawodowym Inicjatywa Pracownicza, a także Wielkopolskim Stowarzyszeniem Lokatorów, udali się 12 marca na miejsce zdarzeń. W reakcji agencja pracy ponownie wezwała policję. Jak informuje Inicjatywa Pracownicza, agencja jeszcze tego dnia wypłaciła pracownikom zaliczki w wysokości 500 zł. Resztę obiecano spłacić w przyszłym tygodniu. Ponieważ pracownicy zdecydowali się kontynuować pracę, nie zostali wyrzuceni z mieszkania.
W całej sprawie bez wątpienia mamy spór pomiędzy zatrudnionymi pracownikami, w których obronie stanął związek zawodowy oraz Stowarzyszenie Lokatorów a agencją pracy, która zatrudniała pracowników i pośredniczyła w ich kwaterunku oraz zakładem pracy, w którym pracowali studenci.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz