Jubileuszowe Mikołajkowe Morsowanie w Nowym Dębcu przyjęło nazwę „Napad na Mikołaja” . Jego uczestniczy zaliczyli zimną kąpiel w jeziorze, by wesprzeć w leczeniu dwie małe dziewczynki. Bawili się przy tym jednak wyśmienicie.
Na plaży w Nowym Dębcu zebrało się mnóstwo morsów zrzeszonych w okolicznych klubach morsa, a także osoby indywidualne. Większość z nich pokusiła się o oryginalne, nawiązujące do mikołajek stroje. OSiR Kościan przeprowadził nawet konkurs na najlepszy strój, a wygrała go Alicja Mania, a jej strój przypominał mikołajkową śnieżynkę.
[FOTORELACJA]3236[/FOTORELACJA]
Generalnie panowała atmosfera radości i wielkiej zabawy. Zimowa kąpiel wywołuje jak widać same pozytywne emocje. Zanim jednak miłośnicy zimnych kąpieli wbiegli do wody, nastąpiło oficjalne rozpoczęcie imprezy i powitanie wszystkich. Wśród obecnych nie zabrakło dwóch chorych dziewczynek ze swoimi najbliższymi, którym dedykowano tegoroczne morsowanie. To 7-letnia Emilka i 6-letnia Pola. Obie dziewczynki są mieszkankami naszego powiatu.
Następnie morsy przystąpiły do wspólnej rozgrzewki poprowadzonej przez instruktorkę ze studia Transformers, a po niej ochoczo wmaszerowali do wody. Niektórzy zaliczyli krótszą kąpiel, a inni dłuższą. To było jednak mniej istotne, bo najważniejsza była dobra zabawa.
Po wyjściu na brzeg morsy mogły się ogrzać w gorącym jaccuzzi lub przenośnej saunie, a także przy palących się koksownikach. Przy jednym z nich można było także upiec sobie kiełbaskę. Serwowano ponadto inne smakowitości jak bigos, zupę, chleb ze smalcem, grochówkę i zupę cygańską. Była także kawa i herbata oraz ciasto.
Atrakcji przygotowano jednak o wiele więcej. Na stoiskach sprzedawano miody i ciasta oraz pierniki. Najmłodsi mogli liczyć na pomalowanie twarzy, zaplecenie warkoczyków czy brokatowy tatuaż. Pojawił się także kucyk i prowadzono kiermasz książek. Wielu morsów z chęcią wskakiwało na fotobudkę 360 stopni. Na plaży przeprowadzono także zabawę nawiązującą do tytułu imprezy, czyli "Napad na Mikołaja".
Dużo emocji wzbudził ponadto okazały tort z okazji 5 edycji imprezy przygotowany przez Ciotkę Bezę. Prezentował się wspaniale, a jeszcze lepiej smakował. Chętnych, by go skosztować, nie brakowało. Można to było zrobić za datek do puszki. Wszystkie zresztą atrakcje były dostępne w zamian za wrzucenie dowolnej kwoty do puszki. W końcu głównym celem imprezy, poza dobrą zabawą, była zbiórka jak największej kwoty dla dwóch dziewczynek, na co bardzo liczyły obie mamy. Bo codzienność rodzin nie jest łatwa.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że ta impreza dzisiaj jest dla Emilki. Zebrane pieniądze bardzo nam się przydadzą. Córka jest chora na nieuleczalną chorobę genetyczną, której nigdy nie wyleczymy. To zespół Emanuela, a córka jest drugim dzieckiem w Polsce dotkniętym tym schorzeniem. Emilia nie chodzi i nie mówi. Teraz zaczynamy stawiać pierwsze kroki dzięki rehabilitacji. Odżywiana jest dojelitowo, bo doustnie nic nie przejmuje. Dodatkowo od 4 lat mamy rurkę tracheotomiczną, dzięki której Emilka oddycha. Najbardziej kosztowna jest rehabilitacja, która jednak jest bardzo potrzebna. Koszty sprzętu są również wysokie. To wózek, specjalistyczny fotelik. To są ogromne pieniądze, które bardzo nam się przydadzą – mówi Paulina Hohorek z Gorzyc, mama Emilki.
W niełatwej sytuacji są również rodzice 6-letniej Poli, choć choroba dziewczynki ma nieco mniej poważny przebieg. Dziewczynka ma stwierdzoną padaczkę i opóźnienie rozwoju ruchowego i mowy. – Największy problem jest u nas z mową. Padaczka od czterech lat nie wystąpiła dzięki bardzo dobrze dobranemu lekowi. To duży plus. Z mową natomiast cały czas jest problem. Szukamy różnych terapii, co wiąże się z kosztami. Zbieramy także pieniądze na badania genetyczne, bo choroba córki nie została tak naprawdę zdiagnozowana. Jeśli to się uda, będzie już łatwiej ją leczyć – stwierdza Daria Gubańska z Koszanowa, mama Poli.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz