Dziś przed południem mieliśmy w naszej redakcji nietypowe zdarzenie. Wykonując reporterską pracę, na ul. Bernardyńskiej w Kościanie zauważyliśmy małego, zziębniętego i rannego w łapkę kota. W przypadający dzisiaj Światowy Dzień Kota, zwierzakiem troskliwie zajęli się wolontariusze kościańskiego TOZ-u.
Zdarzenie miało miejsce około godz. 10.30. Nasza dziennikarka brała udział w oficjalnym otwarciu olejomatu stojącego przy ul. Bernardyńskiej z udziałem burmistrza oraz uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 (relacja z tego wydarzenia wkrótce). Już pod sam koniec wydarzenia zauważyła małego, czarnego kotka kręcącego się w pobliżu portierni budynku po byłych zakładach tytoniowych.
– Kotek zwrócił moją uwagę, gdyż był bardzo drobny. Kręcił się przy wejściu do portierni i wyglądał jakby szukał schronienia. Za chwilę podszedł za olejomat dając się pogłaskać, po czym skrył się pod pobliskim samochodem. Widząc jego zachowanie od razu pomyślałam, że musi mu być zimno. Po chwili kociak wyszedł spod samochodu i wtedy zauważyłam, że ma dużą ranę na tylnej nóżce – relacjonuje Milena Waldowska. – W tym momencie stwierdziłam, że nie mogę go tak zostawić.
[FOTORELACJA]3419[/FOTORELACJA]
Kot był oswojony, bez problemu dał się wziąć na ręce. Dużym szczęściem było to, że całe zdarzenie miało miejsce w pobliżu kociarni prowadzonej przez kościańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, która znajduje się w ustawionym blaszaku na tyłach budynków przy ul. Bernardyńskiej. Dziennikarka zatem pospiesznie udała się w tym kierunku. Drugim szczęściem było to, że blaszak był otwarty, a w środku przebywało akurat dwóch wolontariuszy. Nie zawsze bowiem tak jest, gdyż wolontariusze dochodzą do kotów.
Kotek był zziębnięty. Od razu dostał miskę z jedzeniem, którą zaczął pospiesznie opróżniać. Był też przestraszony, ale poza tym nie wyglądał na chorego.
Wolontariusze stwierdzili, że kociaka musi zobaczyć weterynarz. Nasz reporterka zgodziła się przewieźć zwierzę do Weterynarii Ryszarda Przygockiego przy ul. Łąkowej w Kościanie. Kotek został wsadzony do transportera, co przyjął z niebyt dużym zadowoleniem. Następnie odbył samochodową podróż.
U weterynarza został od razu obejrzany przez panią doktor. Poza uszkodzoną łapką wyglądał na zdrowego, nie miał temperatury. Określono, że może mieć około 7 miesięcy.
Dalej kotem zajęli się już wolontariusze TOZ-u. Nie wiemy na razie, czy kotek ma właściciela, czy nie. Faktem jednak jest, że mały kociak, do tego ranny, nie powinien samotnie spacerować po centrum miasta. Losy „czarnulki” na pewno będziemy dalej śledzić.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu koscianiak.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz