Zamknij

Strzelanie z łuku w Kościanie [ZDJĘCIA]

09:00, 07.09.2023 Maciej Sibilak Aktualizacja: 13:17, 23.09.2023
Skomentuj

Klub Łuczniczy „Obrzanie” LOK Kościan działa w naszym mieście od stycznia 2022 roku. Do jego powstania przyczyniło się dwunastu zapaleńców, dla których strzelanie z łuku stało się sportową pasją. Z częścią z nich oraz trenerem klubu rozmawialiśmy podczas jednego z sobotnich treningów na Łazienkach.

Klub Łuczniczy „Obrzanie” liczy obecnie 43 członków. Głównymi współzałożycielami Klubu byli  Maciej „Dziku” Piotrowski oraz Prezes LOK Kościan, Robert Sekuła. Na apel odpowiedziało 10 osób. Maciej Michalski – prezes klubu, Tadeusz Mruk – v-ce prezes klubu, Beata Mruk – sekretarz klubu, Adam Kurek – skarbnik klubu, Monika Łączna – członek zarządu. W grupie tej znaleźli się też juniorzy: Alan Kurek, Martyna Bąkowska, Julia Posała, Franek Olszewski i Konrad Rajewski.

O historii powstania Klubu opowiada współzałożyciel prezes LOK Kościan, Robert Sekuła: – Inicjatywa powstania klubu łuczniczego w Kościanie sięga roku 2017, wówczas rozpoczęły się pierwsze plany na to, by taki właśnie klub założyć na strzelnicy LOK w Kościanie. Niestety wszystkim przeszkodziła też późniejsza pandemia, ale działania przyspieszyły po dość przypadkowym telefonie Macieja Piotrowskiego. Gdy dowiedział się o planie założenia klubu od razu zgodził się pomóc w jego stworzeniu. Zaczęliśmy od spotkań, do których dołączył Bogusz Jaśniak, a następnie zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie organizacyjne, które okazało się strzałem w punkt i przyciągnęło na strzelnicę miłośników łucznictwa z powiatu kościańskiego. I tak rozpoczęły się prace nad rozwojem klubu, który oficjalnie rozpoczął funkcjonowanie w styczniu 2022 roku i świetnie działa do dziś. Dodatkowo pomimo krótkiej historii osiąga już spore sukcesy na zawodach łuczniczych.

[FOTORELACJA]1908[/FOTORELACJA]

- Z pierwszym pytaniem zwracam się do Macieja Piotrowskiego, osoby od której między innymi wszystko się zaczęło. Jak zrodziła się Pana pasja do łucznictwa?
Maciej Piotrowski: Pierwszy kontakt z łukiem miałem już w dzieciństwie dzięki wujkowi, który zrobił go dla mnie z robinii akacjowej. Pamiętam, że jako cięciwę wykorzystał grubą żyłkę wędkarską. Doświadczenie to zaowocowało w przyszłości fascynacją łukami bloczkowymi. To właśnie „bloczek” był moim pierwszym profesjonalnym łukiem. O tamtego czasu trochę się ich nazbierało. Mam też huntera – łuk myśliwski, „olimpijkę” i łuk longbow. Dzięki tej różnorodności poznałem różne odmiany łucznictwa. Najbliżej mi do strzelenia intuicyjnego – bez celownika.

- Domyślam się, że samo zamiłowanie do tego pięknego sportu nie było jedynym impulsem do współzałożenia klubu?
Maciej Piotrowski: Strzelanie z łuku wymaga odpowiednio przestronnego miejsca, zlokalizowanego z dala od osób postronnych. Korzystanie z przydomowego ogrodu nie zawsze jest bezpieczne. Przekonałem się o tym osobiście trafiając kiedyś w elewację sąsiada. Pomysł utworzenia klubu był odpowiedzią na stworzenie takiego miejsca. Chodziło też o to, aby skojarzyć ze sobą ludzi dzielących wspólną pasję. Niemałą rolę w powstaniu klubu odegrała moja znajomość z naszym trenerem Boguszem Jaśniakiem, który jest z nami od samego początku. To mój bardzo dobry kolega, licencjonowany trener, zawodnik i sędzia. Mieszkał kiedyś w Kościanie, ale wywędrował do Poznania. Prowadził tam sklep łuczniczy przez co byliśmy w częstym kontakcie. Gdy pomysł utworzenia klubu zaczął się materializować, miałem się do kogo zwrócić o wsparcie.

- O tym jak wyglądały początki pytam prezesa klubu Macieja Michalskiego.
Maciej Michalski: Najpierw musieliśmy wyposażyć się w niezbędny sprzęt i akcesoria do uprawiania łucznictwa. Po pierwszym spontanicznym treningu własnym sumptem i wspólnymi siłami wykonaliśmy strzało-chwyty. Następnie za pieniądze ze składek zakupiliśmy tanie, proste łuki Rolan Snake – idealne dla osób rozpoczynających swą przygodę z łucznictwem. Po jakimś czasie każdy dysponował już własnym łukiem. Gdy zaczęło to już w miarę wyglądać, postanowiliśmy „wyjść z podziemia”. Wtedy usłyszało o nas więcej osób. I tak z dwunastoosobowej grupy założycieli nasze grono powiększyło się do 43 członków. Na początku korzystaliśmy ze strzelnicy LOK, która wraz z rozwojem klubu zrobiła się dla nas za ciasna. Chcąc trenować na poważnie i brać udział w zawodach musimy ćwiczyć strzelanie z większych odległości. Dlatego przenieśliśmy się na Łazienki.W czasie niepogody i w okresie jesienno-zimowym korzystamy z hali.

- Nazwa klubu nawiązuje do naszych słowiańskich protoplastów, którzy w okresie przedpiastowskim mieli nad Obrą swoje liczne grody. W jaki sposób została wybrana?
Maciej Michalski: To była nasza wspólna decyzja, którą podjęliśmy w oparciu o przeprowadzaną wśród członków klubu ankietę. Nazwa Obrzanie okazała się najbardziej trafna. Zaproponowała ją nasza koleżanka – Inez Leciej, a wybraliśmy ją spośród 30-40 nazw.

- Wśród założycieli klubu znalazły się dwie panie: Monika Łączna i Beata Mruk. Jak wspominacie wasze początki z łucznictwem?
Monika Łączna: Muszę powiedzieć, że nie było łatwo. Do dziś pamiętam siniaki na lewej ręce spowodowane uderzaniem cięciwy w przedramię. Pomimo tych początkowych niedogodności łucznictwo bardzo mnie wciągnęło. Po sześciu miesiącach treningów poczułam się już na tyle pewnie, by wziąć udział w zawodach. Bardzo cenie sobie nasze towarzystwo i fajny klimat, który panuje podczas wspólnych treningów, wyjazdów i spotkań.

Beata Mruk: W moim przypadku nie była to pierwsza styczność z łucznictwem. W dzieciństwie dostałam łuk z Biskupina, a potem zaczęłam interesować się strzelectwem bloczkowym. W czasie pandemii, gdy przez lockdown miałam dużo więcej czasu, strzelałam trochę na podwórku. Potem jeździłam do LOK-u na strzelanie z karabinku. Do klubu zapisałam się razem z tatą, jak tylko dowiedzieliśmy się o jego powstaniu. Bardzo nas to wciągnęło.

- Jest też z nami Adam Kurek, który dołączył do klubu razem ze swoją partnerką. Jak to wyglądało w twoim przypadku?
Adam Kurek: Moja przygoda z łucznictwem zaczęła się w dzieciństwie. Strzelałem wtedy z łuków własnej roboty. Gdy powstał klub na pierwsze spotkanie poszedłem razem z partnerką. Bardzo nam się spodobało. Urzekła nas fajna atmosfera i miłe towarzystwo. Na następny trening zabrałem syna, któremu spodobało się jeszcze bardziej. Teraz jeździ z nami na zawody.

- Korzystając z obecności trenera Bogusza Jaśniaka zapytam o korzyści płynące z uprawiania łucznictwa.
Bogusz Jaśniak: Łucznictwo jest fantastycznym sportem rozwijającym koncentrację, co jest szczególnie ważne u osób młodych. Pozwala też zapomnieć o pracy i problemach dnia codziennego. Nie jest to aktywność, którą da się wykonywać nie będąc w pełni skoncentrowanym na strzelaniu. Łucznictwo wymaga skupienia, precyzji i wytrwałości. To sport bardzo bliski medytacji. Poza tym każdy może się nauczyć strzelać z łuku. Zarówno dorośli, jak i dzieci.

Maciej Michalski: Od siebie dodam, że rozpoczęcie przygody z łucznictwem nie wymaga dużych nakładów finansowych. Zakup sprzętu dla osoby stawiającej w tym sporcie pierwsze kroki wiąże się z wydatkiem rzędu 300 zł. Przy czym na samym początku nie ma sensu przychodzić do nas z własnym łukiem. Zwykle ma on nieodpowiedni naciąg i jest źle dobrany. Najpierw radziłbym wypróbować łuki, które mamy na stanie. Postrzelać ze sprzętu, którym dysponują nasi koledzy i koleżanki, a dopiero potem myśleć o zakupie czegoś dla siebie. Treningi odbywają się dwa razy w miesiącu na Łazienkach, w drugą i ostatnią sobotę miesiąca.

Bogusz Jaśniak: Zaczynanie od zakupu łuku, a nie od nauki łucznictwa, to najczęstszy błąd jaki popełniają początkujący łucznicy. Najpierw warto odbyć parę podstawowych szkoleń, dowiedzieć się czego dokładnie oczekuję się od tego sportu, a dopiero potem dokonywać decyzji zakupowych. Ważne jest też to, aby pierwsze kroki w łucznictwie stawiać pod okiem trenera, który nauczy  przyjmowania prawidłowej postawy strzeleckiej i przypilnuje, by nie utrwalać złych nawyków. Mięśnie używane podczas strzelania nie są wykorzystywane w żadnych innych aktywnościach poza wspinaczką i grą na skrzypcach. Trzeba nauczyć się je wykorzystywać.

- Ile strzałów podczas takiego treningu jak dzisiaj na Łazienkach oddają łucznicy?
Bogusz Jaśniak: To zależy od warunków i chęci samych łuczników. Przyzwoita objętość treningowa mieści się w przedziale 100-200 strzałów. Dla porównania profesjonalni zawodnicy biorący udział w mistrzostwach świata oddają po 400-500 strzałów.

- Organizacja treningów i zakup sprzętu łuczniczego wiążą się z kosztami. Skąd bierzecie środki na działalność klubu?
Maciej Michalski: Pochodzą one z naszych składek członkowskich oraz z pieniędzy, które otrzymujemy za udział w różnego rodzaju imprezach. W najbliższym czasie będziemy obecni na dożynkach powiatowo-gminnych w Kiełczewie, na które serdecznie zapraszamy. Pozyskane w ten sposób środki przeznaczamy na finansowanie naszych bieżących potrzeb związanych z wyposażeniem klubu w sprzęt dla nowych adeptów łucznictwa, a także na zakup zużywających się strzał. W naszej działalności ważne jest też zapewnienie dobrych i bezpiecznych warunków do strzelania. Trenując na hali musimy zabezpieczyć ściany przed strzałami. Taka siatka do wyłapywania strzał kosztuje ok. 1,5 tys. zł.

- Patrząc na to jak się klub rozwija nie sposób nie zapytać o wasze potrzeby i aspiracje?
Maciej Michalski: Marzy nam się własny, stały tor łuczniczy z miejscem na ognisko i średniowieczny namiot. Taka infrastruktura podniosłaby jakość naszych treningów i pozwoliła na organizację zawodów.

Adam Kurek: Teoretycznie moglibyśmy podjąć się takiego wyzwania przy współpracy z nadleśnictwem. Mam tu na myśli organizację zawodów w lesie. Do tego są jednak potrzebne cele w postaci zwierząt 3D, które rozstawia się w terenie. Taki „zwierzak”, w zależności od rozmiarów kosztuje od tysiąca do kilku tysięcy złotych. Na obecnym etapie nie jesteśmy w stanie sfinansować takich zakupów. Póki co pozostaje nam startować w zawodach organizowanych przez inne kluby.

Wszystkich zainteresowanych łucznictwem Klub Łuczniczy „Obrzanie” LOK Kościan zaprasza na kościańskie łazienki w drugą i ostatnią sobotę miesiąca o godz. 14:00. Sprzęt mają, wystarczy przyjść i poczuć ten klimat!

(Maciej Sibilak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

pokrzywdzony przez Bpokrzywdzony przez B

0 0

Panie Boguszu, a może odda Pan z tych swoich zarobków na handlu łukami i trenerstwie zadłużenie instytucji finansowej którą Pan oszukał? (Mamy prawomocny wyrok Sądu skazujący Pana więc możemy tak pisać). 08:52, 28.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%