Zamknij

Adam Piątek: Nikomu nie odmawiamy pomocy

22:48, 23.03.2018 Milena Waldowska Aktualizacja: 19:57, 11.03.2021
Skomentuj
Na temat działalności Stowarzyszenia "Dać Pomoc" działającego przy Ośrodku Rehabilitacyjnym w Kościanie, inicjatywach przez nie podejmowanych, a także o akcji "Otwórzmy serca" rozmawiamy z Adamem Piątkiem, prezesem stowarzyszenia.- Jaka była geneza powstania stowarzyszenia? - Stowarzyszenie powstało w 1999 r., a z inicjatywą jego założenia wyszła ówczesna dyrektor Ośrodka Rehabilitacyjnego Dla Dzieci i Młodzieży - Maria Wieczorek, rodzice podopiecznych tegoż ośrodka oraz pracownicy placówki. W tamtym czasie dzieci, które przebywały w ośrodku na pobycie dziennym było sporo. Większość podopiecznych dowożona była zorganizowanym środkiem transportu, niektórych przywozili rodzice. Spędzali w ośrodku nawet do 8 godzin dziennie. Wielu podopiecznych pochodziło z niezamożnych rodzin. Tymczasem niepełnosprawność generuje dodatkowe koszty związane chociażby z dowożeniem dzieci, zakupem sprzętu rehabilitacyjnego, wózka czy też leków, ale też z najprostszymi rzeczami codziennego użytku, typu tornister czy środki higieniczne. Rodzice mówili pracownikom często o tych potrzebach i wówczas padł  pomysł, że można ich wesprzeć poprzez stowarzyszenie. Założono je, a jego pierwszym prezesem została Maria Wieczorek. Ponadto w skład zarządu weszli pracownicy ośrodka i mama jednego z podopiecznych. Przez trzy lata funkcję prezesa pełniła też Hanna Stróżyńska, która do dzisiaj jest mocno związana ze stowarzyszeniem. Następnie przez osiem lat na jego czele stał Tomasz Naglik, pracownik ośrodka. Z kolei w 2015 r. funkcję prezesa powierzono mojej osobie. Dodam, że jestem również pracownikiem ośrodka. - Czym zajmuje się stowarzyszenie? - Przede wszystkim wsparciem podopiecznych ośrodka, ale nie tylko. O ile jeszcze kilka lat temu mieliśmy mało osób z zewnątrz, to od jakiegoś czasu to się zmienia. Przybywa nam członków i podopiecznych, którzy nie są związani z ośrodkiem. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, może zwrócić się do stowarzyszenia, a my nikogo nie odrzucamy. Udzielamy przede wszystkim wsparcia materialnego i finansowego, ale również psychologicznego. Ponadto realizujemy różne przedsięwzięcia i wydarzenia. Jest to np. Dzień Dziecka dla podopiecznych ośrodka czy też  Białe Soboty, podczas których przeprowadzane są badania wad postawy u dzieci. Mamy też program dla kobiet po mastektomii, w ramach którego panie mają dofinansowane ćwiczenia i zabiegi. Na stałe w kalendarz naszych imprez wpisał się już Dzień Godności Osób Niepełnosprawnych. W tym wydarzeniu, któremu z roku na rok przybywa uczestników, biorą udział różne instytucje, organizacje związane z naszym miastem i odbywa się ona na zasadzie współpracy każdej z nich. Od trzech lat współorganizujemy razem z KOK-iem i grupą wspaniałych muzyków z Kościana i nie tylko  Charytatywny Koncert w Kolęd. - Proszę powiedzieć coś więcej na temat tego wydarzenia, bo stało się ono ważnym i ciekawym punktem kulturalnym w grudniu. - Początkowo nikt nie przypuszczał, że będzie to stałe wydarzenie. Tak się akurat złożyło, że w okolicach Bożego Narodzenia zgłaszała się do nas osoba z prośbą o wsparcie. Pojawiła się wówczas propozycja zorganizowania koncertu charytatywnego, a z uwagi na porę, w repertuarze znalazły się kolędy. Lokalni muzycy i Kościański Ośrodek Kultury bardzo mocno zaangażowały się w ten projekt, więc myślę, że stanie się on już tradycją. I tak w grudniu 2017 r. graliśmy dla Zosi i Patryka, rok wcześniej dla Janka, a w roku 2015 dla Nikodema. Dodam też, że dwa lata z rzędu decyzją dyrektora KOK-u przekazane zostały nam środki zebrane podczas Kościańskiego Koncertu Noworocznego. Oczywiście zawsze jest to jakiś konkretny cel, w tym roku było nim leczenie 19-letniego Daniela chorującego na nowotwór. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że nasze stowarzyszenie obdarzone zostało zaufaniem i beneficjentami tego wydarzenia mogą być nasi podopieczni. - Skąd, poza wspomnianymi koncertami, stowarzyszenie pozyskuje pieniądze? -  Głównie z jednego procenta podatku odliczanego w rocznych deklaracjach na organizację pożytku publicznego, którą jesteśmy. Ponadto są to wpływy od sponsorów, dotacje w ramach różnych programów i od samorządów. Niewielką część wpływów stanowią również składki członkowskie. Warto dodać, że korzystamy także z dobrej woli wielu firm. W ten sposób drukujemy na przykład nieodpłatnie plakaty, czy też ulotki informacyjne dotyczące chociażby jednego procenta. Warto dodać, że przy okazji organizacji różnych imprez udaje nam się nie ponosić żadnych kosztów. Mimo, że w rozliczeniu zbiórki publicznej można odliczyć koszty związane z organizacją, my nie musimy tego robić. Choć oczywiście nie wszystko wygląda tak różowo. Sponsorów trzeba pozyskiwać samemu. Musimy pisać, dzwonić, czasem jeździć, wręcz być nachalnym. Ale nie ma się czemu dziwić. Dzisiaj tego wołania o pomoc jest naprawdę dużo i nie da się reagować na każdą prośbę. Nam jednak na całe szczęście dotychczas nie zdarzyło się odmówić nikomu, kto się do nas zgłosił. A czasami nawet sami wyszukujemy osoby, które potrzebują wsparcia. - Proszę powiedzieć jak doszło do organizacji tak dużej zbiórki publicznej, z jaką mieliśmy do czynienia w ubiegły weekend pod hasłem "Otwórzmy serca dla Macieja i Michasi". - To akurat nie była inicjatywa stowarzyszenia, ale pospolite ruszenie serc wielu osób, które utworzyły sztab i zajęły się koordynacją całego projektu. Do stowarzyszenia wpłynęły pisma od Macieja Zielonki i Michaliny Zarzyckiej z prośbą o możliwość przekazywania na nasze konto jednego procenta na ich leczenie. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęła się aktywizować grupa nauczycieli, artystów, społeczników i wielu indywidualnych osób, których poruszyła choroba tej dwójki i chcieli zorganizować dla nich finansową pomoc. Przedsięwzięcie nabrało ogromnego rozmachu, zaangażowało się w nie kilkaset osób. W tym przypadku nie trzeba było nikogo przekonywać, wręcz sami odbieraliśmy telefony z chęcią pomocy. Różne osoby same oddawały przedmioty na licytacje, firmy nie odmówiły wsparcia, a program artystyczny koncertów w KOK-u musiał być trzymany w ostrych ryzach, by żaden z występujących nie przekroczył czasu na swój występ. Dodajmy, że na tych trzech dniach zbiórka się nie zakończy. Jako organizacja mamy obowiązek zgłosić zbiórkę i podać datę jej rozpoczęcia, a potem może być już prowadzona w sposób ciągły. I tak pieniądze będą zbierane jeszcze chociażby podczas festynu organizowanego przez Wodociągi Kościańskie, a także podczas kilku turniejów sportowych i w szkołach. - Czy działalność stowarzyszenia wymaga od Państwa, jako członków zarządu dużego zaangażowania i czasu? - Na co dzień praca na rzecz stowarzyszenia nie absorbuje nas aż tak bardzo. Jedynie większe imprezy jak koncerty czy ta ostatnia akcja wymagają poświęcenia swojego czasu. W codziennej działalności stowarzyszenia jest nas natomiast na tyle dużo, że możemy rozdzielić miedzy siebie zadania. Poza tym niezastąpiona w naszym działaniu jest pani Hania Stróżyńska. Obecnie jest na emeryturze i bardzo chętnie nam pomaga. To nasz dobry duch.
(Milena Waldowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%