Niedzielny koncert Sambora Dudzińskiego w Kościańskim Ośrodku Kultury stanowił eksplozję emocji. Artysta oczarował publiczność swoją muzyką i osobowością. Dodajmy, że na koncert przeniesiony z Placu Wolności do sali stawił się nadkomplet publiczności.
Muzyczne wydarzenie zorganizowane w ostatnią niedzielę wpisywało się w wakacyjny cykl „Muzyka na Wolności”. W nawiązaniu do tej nazwy koncert zgodnie z planem miał odbyć się (podobnie jak dwa poprzednie tego cyklu) na Placu Wolności. Nocne i poranne opady deszczu sprawiły jednak, że organizatorzy zdecydowali się przenieść koncert do sali kinowej Kościańskiego Ośrodka Kultury. Trzeba przyznać, że tym razem pogoda wyjątkowo przysłużyła się wydarzeniu. W miarę kameralna sala idealnie pasowała do tego koncertu, w którym wskazane było duże skupienie. Na powietrzu trudne takowe osiągnąć z uwagi na wiele różnych bodźców.
[FOTORELACJA]3861[/FOTORELACJA]
Skupienie nie oznacza jednak wcale, że koncert był smętny, czy tym bardziej nudny. Wręcz przeciwnie – artysta potrafił zmieniać nastrój jak w kalejdoskopie. Od zabawnego i wręcz kabaretowego, po romantyczny oraz refleksyjny. Wydawałoby się też, że jedna osoba na scenie może co najwyżej grać na jednym-dwóch instrumentach i śpiewać. Tymczasem Sambor Dudziński grał na czym się tylko dało. Może poza gitarą. Do tego wszystkiego podczas występu nagrywał wcześniej zaśpiewane i zagrane przez siebie dźwięki w czasie swobodnej improwizacji, które potem odtwarzał podczas wykonywania utworu. Dawało to niesamowity efekt chórków oraz gry na kilku instrumentach jednocześnie.
Do tego muzyk dodawał swoje umiejętności aktorskie wciągając we wspólną zabawę publiczność. Sambor Dudziński jest także świetnym obserwatorem rzeczywistości, co udowadnia w swoich tekstach. Prezentował bowiem własne piosenki, jak i utwory innych twórców, ale w bardzo ciekawych interpretacjach. Urodzony na Roztoczu artysta kilkukrotnie podczas wieczoru udowadniał także, że tradycyjne wartości i szacunek dla starszych mają dla niego fundamentalne znaczenie.
Jednym słowem koncert nie był tylko muzycznym doznaniem, chociaż tym był oczywiście w pierwszej kolejności. Tak jak zauważyli słusznie organizatorzy zapowiadając wydarzenie, ten koncert trzeba było nie tyle wysłuchać, co go po prostu przeżyć.
Przeżyły go zatem osoby, które zdecydowały się wziąć w nim udział, a w podzięce nagrodzili Sambora sowitymi owacjami na stojąco.
[ZT]88298[/ZT]
[ZT]88131[/ZT]
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu koscianiak.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz