Tegoroczny festiwal w Jarocinie przeszedł już do historii. To były trzy, a właściwie cztery dni niesamowitych muzycznych doznań, wrażeń i niepowtarzalnego klimatu, który pozostanie w pamięci jego uczestników na długo.

Festiwal w Jarocinie ma w sobie coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. W tym roku odbywał się on w dniach 17-20 lipca. Piszemy o nim i poświęcamy mu szczególną uwagę, gdyż to muzyczne, kultowe wydarzenie odbywa się w Wielkopolsce, zaledwie 70 km od Kościana. Dodatkowo samo miasto jest porównywalne wielkościowo do Kościana, co ma także znaczenie. Ponadto, dzięki organizatorowi festiwalu jakim jest agencja Good Taste Production, nasi wybrani czytelnicy oraz nasza redakcja, mieliśmy okazję tam być i zobaczyć wszystko własnymi oczami.

Często słyszalne są głosy, że Jarocin to już nie to samo co kiedyś. W latach 80. ten festiwal przybierał formę buntu i wolności, stanowił odskocznię od szarej rzeczywistości PRL-u. Dziś zmieniły się czasy i muzyka. Pojawiła się ogromna konkurencja, jeśli chodzi o festiwale i wydarzenia muzyczne. Tym niemniej obecnym organizatorom udaje się zachować dawnego ducha, ale jednocześnie nie odstawać w tyle za współczesnymi imprezami.

[FOTORELACJA]3836[/FOTORELACJA]

To nasza subiektywna ocena, jednak porównując jarociński festiwal do innych podobnych wydarzeń, Jarocin jest zdecydowanie numerem jeden. Atmosfera tego miejsca jest niepowtarzalna. Przede wszystkim nie ma tutaj nadęcia, które jest wyczuwalne podczas innych dużych festiwali. Nie dostrzegliśmy także lansu wśród uczestników, który często aż się wylewa podczas innych takich imprez. Można odnieść wrażenie, że osoby, które się na nich pojawiają, nie są tam dla muzyki, ale dlatego, by móc się potem pochwalić wśród znajomych, szczególnie na swoich kontach w mediach społecznościowych. Panuje ponadto swoista rewia, jeśli chodzi o festiwalowe kreacje.

Tego wszystkiego nie ma w Jarocinie. Oczywiście pojawiają się glany, kolczyki, tatuaże, ale to faktyczny styl osób, które czują taki klimat, a nie festiwalowe przebranie. Wiele osób potraktowało też swój strój jako sposób na żart i dobrą zabawę. Nieodzowną częścią Jarocina są też kolorowe irokezy na głowie. W latach 80. taka fryzura była nieomal obowiązkowa na Jarocin. Teraz już nie jest, ale w tym roku kto chciał poczuć dawny klimat lub po prostu świetnie się bawić, mógł skorzystać z festiwalowego stoiska, na którym tworzono na głowach chętnych misternie ułożone i usztywnione artystyczne irokezy.

Kolejna rzecz, która bardzo rzuca się w oczy podczas tego festiwalu to publiczność w absolutnie różnym wieku. Od najmniejszych dzieci, nawet jeszcze w wózkach, które przybywają tu z rodzicami, poprzez nastolatki i młodzież, dalej osoby młode i w średnim wieku, po osoby dojrzałe i seniorów. Tutaj faktycznie muzyka łączy pokolenia.

A sama muzyka? Festiwalowych propozycji było tyle, że każdy po prostu musiał znaleźć coś dla siebie. Oczywiście pod warunkiem, że lubi ostrzejsze brzmienia. Tłumy na terenie całego festiwalu pokazały jednak, że fanów gitarowych dźwięków wciąż nie brakuje.

Będąc widzem pojawia się natomiast inny problem. Artystów i zespołów jest tyle, że trudno uczestniczyć we wszystkich koncertach. Do tego jeszcze dwie sceny dosyć oddalone od siebie. Podczas gdy na dużej scenie kończył się koncert, na małej już zaczynał się kolejny. I tak przez dobrych kilka godzin. Dodatkowo jeszcze wystawy i inne wydarzenia towarzyszące w całym mieście. Bo mały i niezwykle urokliwy Jarocin cały żyje festiwalem.

Ocenę poszczególnych występów pozostawiamy już natomiast uczestnikom wydarzenia. To co działo się na scenie i pod nią najlepiej oddają zdjęcia.

Prezentujemy galerię autorstwa zaprzyjaźnionego portalu ejarocin.pl oraz w uzupełnieniu Kadr Fotografia, FB Edyta Bartosiewicz.