Planowo pan Dominik miał rozpocząć bieg na kościańskim stadionie o godz. 15.00. Trochę jednak zmodyfikował te plany i w Kościanie pojawił się nieco wcześniej, wybiegając do miasta po godz. 13.00 spod swojego domu w Widzieszewie. Kiedy na stadionie zbierała się dopiero grupa biegaczy zamierzających go wesprzeć w wyzwaniu, on miał już za sobą połowę zaplanowanego dystansu.

Był więc czas na krótki czas i rozmowę. - Samopoczucie póki co mam dobre. Wprawdzie zaczynają mnie boleć mięśnie i pojawiają się pomału problemy, ale fizjoterapeuci działają. Poza tym liczyłem się z tym przed rozpoczęciem wyzwania. Najważniejsze, że nie złapała mnie żadna kontuzja - mówi Dominik Wolff.

Przypomnijmy, że wyzwanie odbywa się dla małej Madzi ze Śmigla dotkniętej zespołem Downa, na rehabilitację. Na podsumowanie całej akcji jeszcze przyjdzie czas, ale dotychczas udało się zebrać około 3,5 tys. zł. - Pierwszego dnia było najwięcej osób i dzięki temu też największa zebrana kwota. Drugiego dnia było już trochę słabiej z frekwencją, ale bardziej zawiedziony byłem etapem  wokół Jeziora Maltańskiego. Pojawił się tylko jeden kolega, żeby mnie wesprzeć, a jeden pojechał ze mną z Kościana. Potem pojawiło się jeszcze kilku członków rodziny, żeby mnie wesprzeć, ale generalnie liczyłem na lepszą frekwencję. Na poznańskim maratonie pojawiło się z kolei trochę osób, ale ze zbiórką znowu gorzej - podsumowuje dotychczasowe biegi Dominik Wolff.

Kościański odcinek zapowiada się z kolei lepiej pod względem finansowym. Pojawiło się kilku biegaczy, w tym grupa ze Śmigla wraz z burmistrz Małgorzatą Adamczak. Wsparcia mentalnego udzielili również burmistrz Kościana Piotr Ruszkiewicz i przewodniczący rady Miejskiej Dawid Olejniczak.

A przed maratończykiem jeszcze 5 biegów, a będą to kolejno: szkoły w gminie Śmigiel, szkoły w gminie Kościan, stadion w Śmiglu, pętla wokół Zalewu Rydzyńskiego i finał w Widziszewie.

Fot. Milena Waldowska