Środowy pojedynek był bez wątpienia ozdobą drugoligowych parkietów. Spotkaniu towarzyszyły zacięta rywalizacja i dramatyczne zwroty akcji. Z wyjątkiem pierwszych 10 minut Obra niemal przez całe spotkanie musiała gonić wynik. Najbardziej spektakularny pościg miał miejsce w czwartej kwarcie, w której podopieczni trenera Majchrzaka zdobyli 37 punktów, więcej niż w czasie poprzednich 20 minut.
Spory udział w skutecznym odrabianiu strat mieli Marcin Uliczka i Norman Zuber. Cenne punkty dołożyli też Rafał Milczyński, Mateusz Kaczmarek i Paweł Ciążkowski. Ten ostatni zdobył w tym meczu najwięcej punktów dla Obry i wziął na siebie ciężar walki w dogrywce.
W drużynie zielonogórzan klasą samą dla siebie był Kacper Mąkowski, zdobywca 48 punktów! Trenujący w ekstraklasie zawodnik był w tym meczu nie do zatrzymania. Zespół gości w drugiej kwarcie zbudował ponad 10-punktową przewagę, którą do przerwy koszykarzom Obry udało się zmniejszyć do 8 oczek.
Rywale dobrze zaczęli też trzecią odsłonę spotkania. W pewnym momencie Obra przegrywała już 16 punktami (53:69). Sygnał do odrabiania strat celnym rzutem zza linii 6,75 metrów dał Michał Rybakowski, który chwilę później dołożył kolejne 2 punkty.
Obra wróciła do meczu w czwartej kwarcie, którą wygrała 37:25. Na niespełna 3 sekundy przed końcową syreną do remisu, skutecznym wejściem pod kosz, doprowadził Rafał Milczyński (98:98). O wyniku spotkania miała zadecydować dogrywka.
Gdy wydawało się, że podopieczni trenera Majchrzaka w końcu złapali odpowiedni rytm do głosu doszli goście. Otwarcie pierwszej dogrywki należało do zielonogórzan. Obra po raz kolejny musiała ruszyć w pogoń. Tym razem do wyrównania w samej końcówce celnym rzutem za trzy doprowadził Paweł Ciążkowski.
Drugie starcie w doliczonym czasie gry należało zdecydowanie do zespołu z Zielonej Góry. Goście szybko pogrążyli nas rzutami za trzy zapewniając sobie zwycięstwo. W decydującej fazie spotkania zabrakło Patryka Stankowskiego, który ucierpiał w końcówce czwartej kwarty. W dogrywce parkiet zmuszony był też opuścić Mateusz Kaczmarek (piąte przewinienie). Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 119-133 (26:23, 17:28, 18:22, 37:25, 11:11, 10:24).
- Zrobiliśmy wszystko, aby ten mecz wygrać. Trudno teraz, tak na gorąco stwierdzić, co było przyczyną porażki - mówi Dominik Majchrzak, trener Obry Kościan. - O przegranej zaważyła pierwsza połowa, w której goście zbudowali przewagę przez co byliśmy zmuszeni gonić wynik. Kosztowało nas to wiele energii, której zabrakło w końcówce. Poza tym nie sprzyjało nam dziś szczęście. Pomimo porażki czuję się jakbym ten mecz wygrał. Chłopacy tyle razy wracali w tym meczu, że trudno im zarzucić brak woli zwycięstwa. Chwała im za to, że nie przegraliśmy tego meczu wcześniej. Mogę mieć jedynie pretensje o to, że obydwie dogrywki zaczynaliśmy od kilkupunktowej straty. Myślę, że gdybyśmy to my wyskoczyli na 2, 4 punkty do przodu to szala zwycięstwa przechyliłaby się na naszą stronę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz