Zamknij

Piotr Filipowicz: Co zawdzięczamy Obrzanom?

00:42, 23.06.2018 Maciej Sibilak Aktualizacja: 20:38, 06.04.2021
Skomentuj
W dolinie Obry, na terenach dzisiejszej Ziemi Kościańskiej, istniały najbardziej zaludnione osady i grody przedpiastowskie z okresu plemiennego. Zamieszkiwali je nasi słowiańscy protoplaści. Pobici przez Mieszka i przesiedleni do jego centrum w dorzeczu Warty i Noteci mieli swój istotny wkład w początek polskiej państwowości. O losach cywilizacji obrzańskiej rozmawiamy z Piotrem Filipowiczem, regionalistą, dyrektorem Szkoły Podstawowej im. por. Stefana Rysmanna w Bronikowie.- Co dziś wiemy o ówczesnych mieszkańcach tych ziem i ich przedpiastowskich grodach? - W okresie przedpaństwowym, a więc zanim na arenę dziejów wstąpiła dynastia Piastów, tereny nad Obrą, a szczególnie w dolinie środkowej Obry, były jednym z najgęściej zaludnionych obszarów na ziemiach polskich. Zamieszkiwali je Słowianie, nasi protoplaści, którzy przybyli tu gdzieś ze wschodu w czasie wielkich wędrówek ludów po upadku Cesarstwa Rzymskiego. Społeczność ta rozwijała się niezwykle pomyślnie do czasu powstawania państwa polskiego. Stała nawet na wyższym poziomie cywilizacyjnym od plemienia Polan, które miało bardziej wojowniczy charakter. Nad Obrą, m.in. na terenach dzisiejszej Ziemi Kościańskiej, istniała gęsta sieć grodów obronnych, których ślady - najczęściej w formie mniej lub bardziej zniszczonych wałów ziemnych - pozostały do dzisiaj.  Na obszarze rozciągającym się od Krzywinia do Zbąszynia naliczyliśmy ich ponad trzydzieści. Niewielka część z nich, w tym jeden z najstarszych naszych grodów w Bonikowie koło Kościana, była przedmiotem szczegółowych badań archeologicznych. Ogromne założenie grodowe znajduje się też na łąkach nad Kanałem Obrzańskim w Kurzej Górze. Warto też wspomnieć o grodziskach w Białczu Starym, Popowie Starym, Bruszczewie,  Przysiece Polskiej czy Jurkowie. - Z tego co Pan mówi osadnictwo koncentrowało się wokół Obry, która stanowiła podstawę rozwoju i bezpieczeństwa zamieszkującej tu ludności. - Nieprzypadkowo do dziś funkcjonuje powiedzenie, że "kto przy Obrze, temu dobrze". Obecnie trudno to sobie wyobrazić, ale w dawnych czasach rzeka Obra tworzyła rozległą dolinę, której charakterystyczną cechą były ogromne rozlewiska czyniące nasz krajobraz podmokłym i bagnistym. Liczne mokradła w otoczeniu których budowano grody zapewniały bezpieczeństwo zamieszkującej tu ludności. Dzięki dogodnym warunkom bytowania mogła się ona prężnie rozwijać. Nasi Obrzanie prowadzili handel z południem Europy i Arabami, którzy również zapuszczali się na nasze tereny. Pozostały po nich ślady w postaci znalezisk monet - arabskich dirhemów. Świadczy to o prowadzonej wymianie handlowej. Jednym z najbardziej pożądanych "towarów" przez kupców arabskich byli wówczas niewolnicy. We wczesnym średniowieczu, jeszcze przed powstaniem państwa polskiego, takim centrum handlu niewolnikami wysyłanymi masowo do krajów arabskich była czeska Praga. Niewykluczone, że w jakimś stopniu pośredniczyli w nim również nasi Obrzanie. Szczegółów oczywiście nie znamy z braku odpowiednich materiałów źródłowych. Zyski z handlu niewolnikami czerpały też elity państwa wczesnopiastowskiego podbijające okoliczne słowiańskie grody. - Ofiarą takiej napaści stali się także Obrzanie. - Tak rozwinięte cywilizacyjnie ośrodki nie mogły umknąć uwadze Mieszka, który zdaniem historyków najechał te tereny i przesiedlił zamieszkującą obrzańskie grody ludność do swojego centrum między Poznaniem, Gnieznem i Gieczem. Po tym zdarzeniu, w ciągu zaledwie kilkunastu lat na terenie państwa Polan, jak grzyby po deszczu, wyrosły wspaniałe grody obronne, przypominające w swej konstrukcji budowle Obrzan. Przewyższały je jednak wielokrotnie swoją wielkością. Istnieje duże prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że były one dziełem przesiedlonej z naszych terenów ludności. Mieszko wykorzystał ich wiedzę i umiejętności do budowy własnych grodów. To m.in., dzięki Obrzanom w latach trzydziestych i czterdziestych X w. "wybucha" państwo polskie, czego zwieńczeniem jest chrzest Mieszka w 966 r. - Co działo się w tym czasie na terenach nadobrzańskich? Mam tu na myśli okres po podboju Mieszka. - Wskutek najazdu po okazałych grodach pozostały zgliszcza. Podbicie i przesiedlenie zamieszkującej tu ludności oznaczało kres plemienia Obrzan. Właściwie do pierwszej połowy XII wieku życie na naszych terenach trochę zamarło, z wyjątkiem jednego, niezwykle ważnego ośrodka. Chodzi o klasztor Benedyktynów w Lubiniu, którego początki sięgają drugiej połowy XI w. Dzięki tej fundacji życie we wczesnym średniowieczu na naszych terenach zaczęło tętnić na nowo. Podjęta przez opactwo lubińskie działalność kolonizacyjna w klasztornych dobrach przyczyniła się do rozwoju osadnictwa. Dzięki nadaniom klasztor stał się właścicielem wielu wsi i osad oraz takich miast jak Święciechowa i Krzywiń. Należy też wspomnieć o wytężonej pracy Benedyktynów w dziele chrystianizacji naszej części Wielkopolski. Było to spore wyzwanie, bowiem od przyjęcia chrztu przez Mieszka do zakorzenienia się nowej religii wśród ludu musiały minąć tak naprawdę setki lat. Dopiero w późnym średniowieczu, wraz z powstaniem gęstej sieci parafii organizacja Kościoła na naszych terenach nabrała mniej więcej takich ram, jakie znamy do dzisiaj. - Wśród historyków trwa gorąca dyskusja dotycząca pochodzenia piastowskiego rodu. Skąd w Wielkopolsce pojawił się władca, który podporządkował sobie jej mieszkańców? Według stawianych hipotez Mieszko mógł być potomkiem Wikingów lub władców Wielkich Moraw, którego elity zbiegły być może na nasze tereny po upadku państwa wielkomorawskiego. - Myślę, że w każdej z tych hipotez może być ziarno prawdy. Wikingowie w swoich wyprawach łupieżczych, ale też handlowych, zapuszczali się w głąb lądu płynąc biegiem rzeki Odry i Warty. Wpływali też do naszej Obry. Wojownicy normańscy stanowili także część drużyny książęcej Mieszka I i Bolesława Chrobrego, o czym świadczą chociażby znajdowane na naszych terenach pochówki czy elementy uzbrojenia. Mocne podstawy ma też koncepcja południowa. Tak się składa, że upadek państwa wielkomorawskiego (obejmującego tereny dzisiejszej Słowacji, Czech, części Węgier, Rumunii i Austrii i zahaczającego o południową Polskę. - przyp. red.), którego kres położyły najazdy Madziarów zbiegł się w czasie z procesem formowania się państwa wczesnopiastowskiego. Prof. Przemysław Urbańczyk stawia hipotezę, że być może jego elity stanowili byli władcy wielkomorawscy, dla których jedyną możliwością bezpiecznej ucieczki był kierunek północny, przez Karkonosze. O związkach z Morawami mogą też świadczyć podobieństwa językowe. Do dzisiaj w języku polskim, szczególnie w nomenklaturze kościelnej, bardzo wiele słów pochodzi od naszych kuzynów z południa. Przypuszczam, że w przyszłości trudno będzie historykom jednoznacznie określić skąd tak naprawdę wywodzi się ród piastowski. Dla nas Polaków, najlepszym rozwiązaniem tego sporu byłoby potwierdzenie hipotezy o rdzennym pochodzeniu Piastów, ale myślę, że nic złego by się nie stało, gdyby znalazła się tam domieszka krwi południowej czy północnej.
(Maciej Sibilak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%