Hubert Mielnik nie jest zawodowym fotografem, a zdjęcia wykonuje wyłącznie hobbistycznie. Choć po tej wystawie może się to zmienić, bo zaprezentowane prace zachwyciły wiele osób.
Na wystawę składa się około 30 fotografii dzikich zwierząt i ptaków, a zostały one wykonane w różnych miejscach powiatu kościańskiego, ale również w okolicach stawów milickich. – Za każdym zdjęciem kryje się niesamowita historia: jak to zdjęcie zostało wykonane, ile czasu i poświęcenia wymagało to, żeby powstał taki kadr jaki mamy okazję tu oglądać – mówiła na wstępie Anna Miler z KOK-u, która pomagała autorowi w zorganizowaniu wystawy.
Dowodem, iż żadne zdjęcie nie jest przypadkowe jest to, że każde ma swój tytuł. – To są moje zdjęcia, mój pomysł, moje kolory. Z wielu tysięcy zdjęć wybrałem niespełna 30, a każde z nich jest z innego dnia, z innej pory roku i z innego oświetlenia. Z poranka, z wieczora. Zależało mi, żeby chwilę się zatrzymać i popatrzeć na to zdjęcie – by było jak najlepszej jakości i ostrości – powiedział z kolei autor zapraszając do oglądania fotografii.
Zanim to jednak nastąpiło, wręczył oprawione w ramki zdjęcia trzem paniom, które zakupiły fotografie wystawione na licytacje w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Potem obecni przystąpili do oglądania. Podziw wśród nich wzbudziła nie tylko jakość i efekt wykonanych zdjęć, ale również fakt, ile poświęcenia wymagało ich zrobienie. Hubert Mielnik pracował trzy lata, zanim zgromadził wystarczającą ilość materiału na potrzeby wystawy. By wykonać zdjęcia, musiał wtopić się w naturalne środowisko zwierząt, czyli siedzieć bezszelestnie w krzakach, na podmokłym terenie, w wodzie i być odziany w specjalny, kamuflujący strój. – Trzeba zgłębić zwyczaje zwierząt, zbadać ich teren, by zabrać się za takie zdjęcia. Z marszu nie da się tego zrobić. Potrzeba zaangażowania – przyznaje Hubert Mielnik. – Czas natomiast znajduję. Wychodzę wcześnie rano, kiedy domownicy jeszcze śpią i jadę w teren. Kiedy wracam, jest jeszcze stosunkowo wcześnie i mogę normalnie zająć się pracą.
Hubert Mielnik od niedawna fotografuje z kilku podobnymi do niego kościańskimi pasjonatami fotografii dzikich zwierząt i w plener wyjeżdżają od czasu do czasu wspólnie. Jego koledzy, którzy byli obecni na wernisażu przyznają, że to zajęcie wymaga poświęcenia. Czasami się jedzie, spędza 2-3 godziny w krzakach i wraca z niczym. Bo zwierzęta akurat się nie pojawiły. Innym razem jest nieodpowiednie światło, bo już zdąży zapaść zmrok. A jeszcze kiedy indziej można się nieźle przeziębić, stercząc kilkadziesiąt minut w zimnej wodzie. Ale sztuka wymaga poświęceń…
Wystawa „Kolory natury” będzie czynna do 20 lutego, a zdjęcia można podziwiać w dni powszednie w godzinach pracy KOK-u.
Fot. Milena Waldowska