W ostatniej drodze powszechnie znanego i lubianego fotografa towarzyszyło mu wiele osób z władzami samorządowymi oraz parlamentarzystami Ziemi Kościańskiej na czele. Obecni byli również kościańscy strażacy, z którymi zmarły współpracował przez wiele lat dokumentując pożary i wypadki. Nie zabrakło także przedstawicieli braci psów myśliwskich, ponieważ Bogdan Ludowicz był miłośnikiem psów oraz łowiectwa.
Przede wszystkim jednak śp. Bogdan Ludowicz był niezwykle sympatyczną i pogodną osobą, z każdym napotkanym znajomym zamienił zawsze dwa słowa. Był także utalentowanym fotografem posiadającym zmysł artystyczny. Podczas pogrzebu wszystkie Jego cechy, a także życiorys scharakteryzował krótko redaktor Jerzy Zielonka, z którym zmarły współpracował przez wiele lat i się przyjaźnił.
- Bogdan, nie tak się umawialiśmy - mówił Jerzy Zielonka. - Ostatnie lata spędzałeś w archiwum przeglądając klisze fotograficzne. Siedziałeś przy komuterze i przegrywałeś te stare klisze na nowoczesne elektroniczne fotografie. Miałeś wydać dwie książki w tym roku i gromadziłeś materiał do albumu, nazwijmy go albumem Twojego życia. Opatrzność chciała jednak inaczej. Dołączyłeś do dziennikarskiej drużyny leszczyńsko-kościańskiej. Ileż fotografii robiłeś na pogrzebach? Wiele. Zawsze mówiłeś, że nad grobem należy przemawiać nie życiorysowo, ale należy mówić od serca.
Zgromadzenie usłyszeli życiorys, ale nie faktograficzny, a wypowiedziany niezwykle emocjonalnie, z głębi serca. Bogdan Ludowicz urodził się w 1943 r. Kościanie. Skończył liceum plastyczne w Szczecinie, a następnie studium pedagogiczne w Poznaniu, po czym podjął pracę nauczyciela w Liceum Ogólnokształcącym nr 8 im. Adama Mickiwicza w Poznaniu. Po śmierci ojca w 1969 r. 26-letni wówczas Bogdan wspólnie z rodzeństwem zdecydowali, że to on przejmie rodzinny zakład fotograficzny mieszczący się w Kościanie. Po kilku latach Bogdan Ludowicz związał się z mediami. Zaczynał od współpracy z "Głosem Wielkopolskim", następnie pracował w "Gazecie Poznańskiej" i "Gazecie Zachodniej". Po kilku latach współtworzył wraz z innymi dziennikarzami "Panoramę Leszczyńską", z którą związany był do końca życia. Ponadto związany był z kościańskimi tytułami: "Wiadomościami Kościańskimi", "Gazetą Kościańską". Obecnie pracował dla "Faktów Kościańskich", ale współpracował również z innymi kościańskimi mediami, w tym m.in. z "Kościaniakiem".
- Byłeś niewątpliwie utalentowany. Patrzyłeś na świat przez oko obiektywu, widziałeś to, czego myśmy nie dostrzegali - zauważył Jerzy Zielonka. Następnie redaktor Zielonka zwrócił się również do Hanny, żony zmarłego i podziękował za stworzenie zawsze otwartego, pełnego przyjaciół domu pełnego wspólnych zainteresowań.
Po słowach redaktora Zielonki i złożeniu urny z prochami w grobie, obecni trębacze zagrali krótką melodię. Następnie głos zabrał jeden z przedstawicieli braci myśliwskiej, który na pogrzeb przybył z okolic Żnina. W swoim przemówieniu odniósł się do zainteresowań zmarłego. Uroczystość zakończyła się złożeniem wiązanek kwiatów.
Bogdan Ludowicz pracował do ostatnich dni swojego życia. Zmarł niespodziewanie 8 lipca niedługo przed swoimi 78 urodzinami.
Fot. Milena Waldowska
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz